Wywiad przeprowadziła:
Grażyna Niemyjska
Pani Alina przyszła na świat w Orłowie, jeszcze przed wojną w Orłowie, jako drugie dziecko swoich rodziców. Kiedy wybuchła wojna, ojciec – wojskowy, został wcielony do armii. Trafił do Stutthofu, potem został wywieziony na roboty do Niemiec. W tym samym czasie pani Alina z matką i starszym bratem pojechała do dziadków – do Wilna. Zimą ’44 cała rodzina –ojciec w tym czasie wrócił z Niemiec – wyjechała transportem z Wilna do Lublina, potem do Łodzi.
Fragmenty wywiadu:
- Czyli jesteśmy teraz w 1944 roku czy ‘45?
"Chyba ’44…"
- Pani pamięta ten czas?
" Ja pamiętam transport. Jak nas, wie pani, już zawieźli na dworzec i dostaliśmy 2 wagony."
- A to był dworzec towarowy?
"Towarowy, to były bydlęce wagony. Jeden wagon dostaliśmy w środku i jeden jako ostatni. I to pamiętam, może bardziej z opowiadań, że w tym środkowym wagonie to jechałam ja moja mama i brat (Tadeusz) oraz ciocia z mężem i synkiem i babcia"
- A ciocia jak się nazywała?
"Maria Szołach"
- A babcia?
"Babcia, Serafina Czerwieńska. Na pierwszej stacji, jak pociąg się zatrzymał, to moja mama z babcią pobiegły z jedzeniem, tam do ostatniego wagonu. Jechał tam mój ojciec, ten brat i wujek – mamy mojej brat. Okazało się, że wagonu już nie było. Odczepili wagon, podczepili do pociągu, którym wywieźli ich do Rosji, a zrobili to, dlatego, ponieważ moja rodzina uchodziła za jedną z bardziej zamożnych i oni wiedzieli…nie wiem, no nie wiem dokładnie, w każdym razie taki był fakt. Pamiętam była straszna rozpacz, bo ojciec dopiero wrócił z Niemiec, z tych prac przymusowych, a tu znowu został wywieziony w drugą stronę."
- A tam był ojciec?
"Ojciec, mamy brat i najmłodszy – Ludwik Czerwieński i Jurek, mój brat. No i dzięki temu, że mieli przy sobie dużo złota…"
- Wykupili się?
"W jakiejś beczce było schowane złoto, dlatego oni tam w tym wagonie zostali pilnować. Tam złoto jakieś było, jedzenie w beczce, boczki solone, mięso solone…nie wiem – to z opowiadań tylko znam. I dzięki temu przekupili kolejarzy i udało im się – wrócili."
- Ale oni dołączyli do was?
"W Lublinie, bo nas z Wilna przywieźli do Lublina – ten cały transport"
"Później bardzo miło wspominam ten okres do matury, w Łodzi"
- Beztroskie
"Beztroskie…a tutaj jak przyjechałam, to już musiałam…"
-… Dorosłe rzeczy
"Nie byłam przygotowana zupełnie, do takiego samodzielnego życia. Nie wiedziałam jak się zachowywać. Dostałam pieniądze i sobie nie zdawałam sprawy jaki miesiąc jest długi, że to mi musi starczyć"
- No tak, to się człowiek uczy
"Ja już po paru dniach…po tygodniu, to już byłam bez pieniędzy (śmiech). Później sobie zaczęłam już dzielić te kwoty na tygodnie, potem na dni, a później tylko liczyłam na chleb, czy na bułkę, żeby mi starczyło."
Przeczytaj całość: